poniedziałek, 7 lipca 2014

Epilog

* Ross *

Przyjaciele spojrzeli na mnie groźnie, chcieli żebym ją przeprosił. I mieli rację, przecież to ja zawiniłem. To prze zemnie Laura wolała być w tamtym świecie. Nie pozwolę, żeby się więcej krzywdziła.
- Ross, pogadaj z nią - powiedziała siostra. Uśmiechnęła się krzepiąco. I to mnie motywowało do dalszych działań.

~♥~
Brunetka siedziała skulona przy pomoście. Aż serce mi cierpiało gdy widziałem ją tak płaczącą ... podeszłem do niej, i dotknąłem jej ramienia. Dziewczyna wzdrygnęła się. 
- Możemy pogadać? - zapytałem.
- Teraz to nie jestem suką? - warknęła. Posmutniałem w tej chwili sobie zdałem sprawę, że źle postąpiłem przezywając ją tak.
- Przepraszam. Byłem idiotą. - łzy tak samo jak Marano ciekły mi po policzku. - Byłem zazdrosny. Po prostu szlag mnie trafił, gdy widziałem, że ten idiota cię dotyka. Rozumiesz?! - nie panowałem nad emocjami, jednak w oczach Laury zobaczyłem szczęście? tak właśnie szczęście. 
- Wybaczam ci - powiedziała - Ale muszę wyjechać - dodała. Posmutniałem.
- To znaczy, że nic z tego nie będzie? - zapytałem. W tej chwili chciałem pocałować ją w usta, ale nie mogłem.
- Nie! to znaczy, że parę spraw muszę sobie przemyśleć. Jesteś zły? - zapytała. Nic nie odpowiedziałem tylko ją przytuliłem. 

- Żegnaj? - powiedziała. W jej oczach widziałem łzy. Dopiero co ją odzyskałem a już tracę? Życie jest takie niesprawiedliwe. 
- Ale wrócisz? - spytałem. - Bo...cie..ko...lubię - dodałem . Dziewczyna nagle posmutniała.
- Tak - powiedziała krótko i odeszła ....

* Laura *

- Jak to wyjeżdżasz?! - wrzasnęła Van i Maia w tej samej chwili. Cicho zachichotałam. 
- Wyjeżdżam do Lucy ( kuzynka Van i Laury od aut ~ ) - odpowiedziałam i zaczęłam zasuwać walizkę.
- Może jednak zostaniesz? - siostra próbowała mnie powstrzymać. 
- Przepraszam - powiedziałam smutno - Ale muszę przemyśleć parę spraw. Związanych z Rossem - dodałam.
- Kochasz go prawda? - zapytała Mitchell.
- Tak, ale co z tego? - warknęłam - Jeśli on nic do mnie nie czuję? A jeśli by czół to nawet nie umie tego powiedzieć - po moim monologu usiadłam na brzegu łóżka. Będzie brakowało mi tego pokoju. Ba! tych przyjaciół.
- Wiesz chłopaki to tacy są ... - powiedziała Maia. Wybiła godzina 14. Czas się zbierać.
- Żegnajcie - powiedziałam, przytuliłam się i szybko opuściłam dom ...

~♥~
Na lotnisku czekałam sama. Siostra musiała iść do pracy tak samo jak Ketlyn. Nagle usłyszałam w głośnikach:

Pasażerowie jadący do Denver, proszę przejść do stanowiska 4A. Wylot za 30 minut.

 Posmutniałam. Chciałam pogadać jeszcze z Rossem. No ale cóż jak go nie ma to trudno. Miałam już przejść przez barierkę, ale zatrzymał mnie czyiś głos. Odwróciłam się a moim oczom ukazała się sylwetka blondyna.
- Zaczekaj - powiedział. Podeszłam do niego - Jak mogłaś opuścić Miami bez pożegnania? - dodał i nie wytrzymałam i przytuliłam się go :

- A musisz wyjeżdżać? - zapytał. 
- Tak muszę coś przemyśleć - odpowiedziałam. - A co? - zapytałam.
- Chodzi mi o to że...ja...cię...ko..ko.. masz tutaj list. - powiedział i wyszedł. Posmutniałam nawet nie umiał opisać swoich uczuć.  No trudno, wzięłam walizkę i ruszyłam ku samolotu. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na niego.  Żegnaj Miami, żegnaj Ross ... nie wiem czy kiedyś tu wrócę ... - szepnęłam i opuściłam lotnisko ...

Koniec sezonu 1 

    ----------------
hej! Jak sie podoba? Trochę smutne co nie? Ale nie martwcie sie bedzie raura. To zobaczenia ♥
~wasza madzia~

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 24 - I like Ross

Co czuje osoba gdy traci najlepszego przyjaciela ?  Smutek?  A może szczęście? Ross czuł się źle bo przed jej amnazją, nie powiedziedzał najważniejszego słowa "kocham cię" nie bo po co, najłatwiej jest ją nazwać od suk. Tego dnia jednak się dużo zmieniło w życiu  Rossa i Laury ...

* Laura Marano *

Obudziłam się dość wcześnie, bo w szpitalny zegar wskazywał właśnie czwartą. Chociaż byłam porannym ptaszkiem to nie lubi łam sie budzić przed szóstą.
" lau  proszę - blondyn miał łzy w oczach - Zabij mnie! Nie zasługuje na ciebie "
Nagle skronia rozbolała mnie. Poczułam taki bøl w który nie sposób opisać. Do pokoju wszedł lekarz
- Jak się czujesz? - zapytał. Czy on do jasnej ciasnej nie widzi jak swijam sie z bólu?!?!
-Boli mnie głowa! !! - wykrzyknęłam. Lekarz uśmiechnął się
- Przypominasz sobie ... jednak walczysz ... pozwól by twoja podświadomość dalej ci opowadała ... - powiedział i wyszedł. Nie powiem ale zdziwiło mnie to ...
                                                      ~♡~
Dzisiaj nareszcie wychodziłam ze szpitala. Van powiedziała, że będzie czekać przed szpitalem. I dobrze . Gdy wyszłam zobaczyłam czarnowłosą, ubrana była w koszulkę krótkie spodenki i conversy. Włosy miała upięte w kłosa. Które prze wybornie komponowały się razem z okularami przeciwsłonecznymi.
- Hej siorka - pocałowała mnie w policzek - To co idziemy? W domu jest dla ciebie niespodzianka - dodała. Na mojej buzi automatycznie wywitał uśmiech
- A możemy iść przez park? - zapytałam.
- Jasne, jeszcze kupie sobie wodę mineralną - powiedziała. Cicho zachichotałam. Po tym po prostu ruszyliśmy w drogę
                                                ~♡~
Gdy szłam z siostrą po parku czułam dziwne uczucie. Tak jakby smutek? Tak jakby ktoś mnie zostawił ...
"  I co humorek się poprawił? - zapytałam. Uśmiechnął się lekko.
Niezupełnie ... - odpowiedział i zaczął sie powoli zbliżać. Jednak speszył się, powiedział ciche przepraszam i uciekł zostawiając mnie zaszokowaną a zarazem smutną"
Po tym wspomnieniu znowu  rozbolała mnie głow tym razem mocniej. Musiałam aż usiąść na rawce.
- Laura wszystko dobrze? - zapytała siostra. Teraz dopiero dowiedziałam sie że jestem jednak Laurą a nie żadną Izzabel.
Dowiedziałam się też ż eto przez NIEGO wylądowałam w szpitalu i że przerzyłam swój pierwszy pocałunek z nim. Uśmiechnięta spojrzałam na siostrę
- Pamiętam już wszystko - po części skłamałam. Ho nie wiem gdzie mieszkam, ale to tak na marginesie.
- Yeah ♥ - wydarła się siostra i mnie mocno przytuliła.
                                                ~♡~
- Welcome to home Laura! - wykrzyknęli wszyscy goście. Ponad 3 osób z tej grupy pamiętałam nie niestety ...
- Laura! - tęskniliśmy wykrzyknęła dziewczyna
- Ale kim ty jesteś?  - zapytałam.  Dziewczyna nagle rozpłakała się.
- To jest Maia Mitchell - siostra przedstawiła ją. Spojrzałam na Rossa, na jego cud oczy ... i w tej chwili powróciło wspomnienie
" Myślałam że mnie kochasz - powiedziałam płacząc
To wiesz że myślałaś! - syknął i odszedł "
Przes to wspomnienie rozpłakałam się, ne mogłam znieść jego widoku dlatego też uciekłam ....
            
                                              ----------
Hej ♣ welcome! Wróciłam! Ale nie wiem czy niedługo nie wstawie epilogu i po prostu nie zakończe bloga. Za mało widzę tutaj komentarzy.  Tak więc przepraszam za błędy. Pisałam ten rozdział z telefonu → i o 23:00.
Więc dobrej nocy|dnia wam życzę. Rozdział bedzie jutro. ALE czy na pewno? Tego sama nie wiem, nie chce was wprowadzić w błąd. I ♥ YOU.
☆wasza madzia ★

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 23 - But I'm sorry ... but what am I?

Przepraszam was bardzo, że mnie tak długo nie było ale wiecie
nauka.  Tak więc chcę coś ogłosić minęły 3 tygodnie odkąd Laura leży w szpitalu okey?

--------------------------------

* Laura *

Obudziłam się z bólem głowy. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka który spał na krześle, oraz dziewczynę która też spała i opierała się o ramię chłopaka. Poczułam ból przy skroni, jęknęłam. Tak głośnio, że ich obudziłam
- Laura! - wykrzyknęła dziewczyna i przytuliła się mnie - Boże ty żyjesz, aż 3 tygodnie byłaś w śpiączce lekarze nie dawali ci szanse na przeżycie - czarnowłosa mówiła to na jednym tchu zaśmiałam się.
- Ale przepraszam ... - mówiłam to śmiejąc się, nawet nie wiem dlaczego tak robiłam sprawa była śmiertelnie poważna a ja śmiałam się jak dziecko - Ale kim jest Laura? - zapytałam. Towarzystwo wzdrygnęło się. 
- Ty .. - chłopak nie mógł mówić - Ty... masz amnezję? - dodał. Czarnowłosa się rozpłakała, ja nie wiedząc czemu nadal się śmiałam
- Nie wiem kim ty jesteś - powiedziałam. - Nie wiem kim ja jestem. To chore! - wykrzyknęłam
- Pójdę do lekarza - powiedziała dziewczyna i zniknęła

~♥~
- Powiedz mi czy pamiętasz coś przed tym jak wylądowałaś w szpitalu? - zapytał mnie ostrożnie lekarz. 
- Tak pamiętam,że miałam ślub z Liamem ale gnój jeden uciekł z przed ołtarza - rozpłakałam się. Ross ( przedstawił się jej od aut.) spojrzał na mnie dziwnie. 
- Nie nie nie! ty chciałaś popełnić samobójstwo! ty nie znasz jakiegoś Liama! - krzyknęła zrozpaczona Vanessa ( przedstawiła jej się od aut. )
- Ale ty jesteś chorobliwie zazdrosna - powiedziałam. Lekarz spojrzał na mnie dziwnie - Powiedz mi jak się nazywasz - powiedział. Uśmiechnęłam się
- Jestem Izabella Shor. 24- letnia biznesmenka - powiedziałam triumfalnie.
- Ale ona parę minut wcześniej mówiła, że nie wie kim jest! - wrzasnął Lynch. Co im się dzisaj stało?! nie rozumiem

--------------
Witam przepraszam że tak długo nie było i że rozdział krótki
jutro postaram się napisać dłuższy
Proszę komentujcie
Kocham was
Madzia :*

niedziela, 30 marca 2014

New blog

Hejka, przepraszam że nie ma nowego rozdziału ale ten tydzień mam nawalony. Ale nie smutcie się xd
założyłam właśnie nowy blog o waszych i moich idolach mam nadzieję, że wejdziecie -
http://ubierz-sie-jak-swoj-idol.blogspot.com/
Rozdział będzie w sobotę wybaczcie

~~Madzia~~

środa, 26 marca 2014

Opowiadanie grozy .... nic związanego z RAURĄ!!!

„Senna zagadka”

Po pełnym emocji dniu, jak zwykle nie mogłam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. W końcu postanowiłam wziąć kilka tabletek i usnęłam. 
Nigdy nie przywiązywałam wagi do tego, co mi się śni, zazwyczaj były to zwykłe, nic nieznaczące sny. Ale tym razem było zupełnie inaczej, w tę noc przyśniło mi się coś, co było punktem zwrotnym w moim życiu coś, co poruszyło mnie i zmusiło do zastanowienia się nad sensem istnienia.
Nagle znalazłam się w jakimś dziwnym miasteczku, przepełnionym chłodem i ciszą. Na ulicy żadnej żywej duszy. Słyszałam różne przerażające dźwięki. Szłam krętymi, długimi uliczkami, miedzy starymi, strasznie zniszczonymi domkami. Niektóre były jakby sklepami, podkreślam jakby, bo w ich witrynach nie było kolorowych towarów, które zachęcałyby klientów do kupna, ale…trumny. Jedne były zamknięte, inne otwarte, więc gdzieniegdzie było widać ludzi w nich leżących, to było coś okropnego. Pełne strachu twarze wpatrywały się we mnie, tak jakby wołały o pomoc, a ja nic nie mogłam zrobić. 
W pewnej chwili zatrzymałam się przy jednej z „wystaw”, gdzie w trumnie leżała mała dziewczynka. Mrugnęła do mnie okiem. Miała może z siedem lat i wyglądała zupełnie tak jak ja w jej wieku! Wystraszyłam się. Zaczęłam biec, uciekałam, co sił w nogach, biegłam przez ciemnie pole. W pewniej chwili znowu ją zobaczyłam, ale już nie w trumnie. Stała jakieś dziesięć metrów przede mną i wołała do mnie, żebym do niej podeszła i pobawiła się z nią, ale ja nie słuchałam jej i biegłam dalej.
Być może nie zapamiętałabym tego snu gdyby nie fakt, że powtarzał się on kilka razy, lecz ostatnio był trochę inny. Zaczął się tak samo jak wcześniejsze, ale kiedy dziewczynka zaczęła mnie wołać, podeszłam do niej. Wzięłam mnie za rękę i wyruszyłyśmy gdzieś w ciemny las. W pewnym momencie cos wyrwało mnie ze snu. Obudziłam się, ale nie w moim domu, nie w moim pokoju i nie w moim łóżku…..Zaczęłam się ruszać. Było tam ciemno i strasznie ciasno. Wtedy doszło do mnie to, że leże w trumnie na jednej z wystaw w tym dziwnym miasteczku. 
Dlaczego za nią poszłam? To pytanie męczy mnie do dzisiaj, ale nie umiem na nie odpowiedzieć.


-----------------------
Hejo wracam! stęskniliście się? 
jaa bardzo rozdział 23 jest w drodze. A! zapomniałabym
jak podoba wam się nagłówek od Żelko Jadka?
piszcie w komciach
~~madzia~~

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 22 - Please Lau - I saw his brown eyes tears - Kill me! Please! I do not deserve you! - Shouted, and again came a little closer

Vanessa 

Tego było za wiele! dobra rozumiem, że czasem ktoś jest zazdrosny. Ale aż do tego stopnia?! siostra tak cierpiała, że aż biedna pocięła. Tego było za wiele! wściekła pobiegłam do domu Lynchów, przecież muszę pogadać z tym Rossem, jeszcze musiałam pilnować siostry by nic głupiego nie zrobiła w tym celu wzięłam ją za rękę a ta ciągle płakała i darła się bym pozwoliła jej się zabić

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Co jej jest?! - wrzasnął Ell, Lau nadal nie przestawała wyć. Przez co bolała mnie głowa. No sukę zabiję!  - pomyślałam, gdy weszliśmy do domu Lyncha.
- Ale...po...co ...ja...ty...jeste....m... - brunetka dławiła się własnymi łzami, było mi małej szkoda. Ponieważ, to nie jej wina tylko moja. 
- Gdzie Ross ! - wrzasnęłam. Gdy tylko wymówiłam jego imię blondynek pojawił się w korytarzu, nie był zadowolony z naszej wizyty. Ba! nawet nie przejął się dlaczego moja siostra płacze.
Puściłam rękę siostry i rzuciłam się na niego. Biłam go , gryzłam i dusiłam a ten jak mała dziewczynka zaczął piszczeć
- Skurwysynie zabiję cię!- darłam się do niego i zaczęłam dusić go, nie zważałam na to, że jest purpurowy. Dla mnie było najważniejsze zabić go
- Zostaw go! - wrzasnęła siostra , wstałam i odwróciłam się ku niej i wtedy myślałam, że zemdleję. 
Laura przyłożyła sobie pistolet do skroni ... tylko zaraz zaraz skąd go miała?!

Laura

Wszyscy patrzyli się na mnie, chciałam się cholera zabić! tylko się bałam i to było moim dużym minusem . Gdybym od razu strzeliła wtedy bym była szczęśliwa w innym świecie, jednak teraz muszę twić w tej głupiej sytuacji
- Laura nie rób nic głupiego - powiedział Ross i zaczął powoli zbiżać się do mnie. Czy teraz trapiło go sumienie?! DO cholery PYTAM SIĘ!
- Zamknij się! to wszystko twoja wina! - wymierzyłam pistolet w jego głowę. Miałam dość! - Dlaczego mnie ranisz?! masz mnie w dupie?! - wrzasnęłam łzy skapywały po moim bladym policzku - Przez ciebie chce się zabić! - wrzasnęlam 
- Lau proszę - widziałam jego brązowych oczach łzy - Zabij mnie! proszę! nie zasługuję na ciebie! - krzyknął i znów podszedł trochę bliżej
- Nie! stój gdzie jesteś! - wrzasnęłam i znów przyłożyłam sobie metalową rzecz do skroni -  Nie podchodź bo się zabiję! - dodałam.
- A zabij się proszę - powiedział Ell, zdziwiłam się nie ukrywam ale zdziwili się wszyscy - Blefujesz - dodał 
- Nie
- A założymy się?
- Tak
- O ilę?
- Chyba o co?
Wszyscy dziwnie się na nasz patrzyli. Ross nie ukrywał emocji i jego łzy zaczynały spływać po policzku.  Kuzyn podszedł do mnie i zaczął wyrywać mi pistolet jednak nie pozwoliłam mu na to i zaczeliśmy się szarpać
-Zostaw!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
W pewnym momencie broń wystrzeliła a ja poczułam nadchodzącą ciemność ....

--------------------------
Hejo napisałam, przepraszam że tak długo i przepraszam 
że takie krótko ...
Czy Lau przeżyję? musicie się tego dowiedzieć!  ( Oh niedobra Ja! )
żegnam się wredna Madzia ;p