Przyjaciele spojrzeli na mnie groźnie, chcieli żebym ją przeprosił. I mieli rację, przecież to ja zawiniłem. To prze zemnie Laura wolała być w tamtym świecie. Nie pozwolę, żeby się więcej krzywdziła.
- Ross, pogadaj z nią - powiedziała siostra. Uśmiechnęła się krzepiąco. I to mnie motywowało do dalszych działań.
~♥~
Brunetka siedziała skulona przy pomoście. Aż serce mi cierpiało gdy widziałem ją tak płaczącą ... podeszłem do niej, i dotknąłem jej ramienia. Dziewczyna wzdrygnęła się.
- Możemy pogadać? - zapytałem.
- Teraz to nie jestem suką? - warknęła. Posmutniałem w tej chwili sobie zdałem sprawę, że źle postąpiłem przezywając ją tak.
- Przepraszam. Byłem idiotą. - łzy tak samo jak Marano ciekły mi po policzku. - Byłem zazdrosny. Po prostu szlag mnie trafił, gdy widziałem, że ten idiota cię dotyka. Rozumiesz?! - nie panowałem nad emocjami, jednak w oczach Laury zobaczyłem szczęście? tak właśnie szczęście.
- Wybaczam ci - powiedziała - Ale muszę wyjechać - dodała. Posmutniałem.
- To znaczy, że nic z tego nie będzie? - zapytałem. W tej chwili chciałem pocałować ją w usta, ale nie mogłem.
- Nie! to znaczy, że parę spraw muszę sobie przemyśleć. Jesteś zły? - zapytała. Nic nie odpowiedziałem tylko ją przytuliłem.
- Żegnaj? - powiedziała. W jej oczach widziałem łzy. Dopiero co ją odzyskałem a już tracę? Życie jest takie niesprawiedliwe.
- Ale wrócisz? - spytałem. - Bo...cie..ko...lubię - dodałem . Dziewczyna nagle posmutniała.
- Tak - powiedziała krótko i odeszła ....
* Laura *
- Jak to wyjeżdżasz?! - wrzasnęła Van i Maia w tej samej chwili. Cicho zachichotałam.
- Wyjeżdżam do Lucy ( kuzynka Van i Laury od aut ~ ) - odpowiedziałam i zaczęłam zasuwać walizkę.
- Może jednak zostaniesz? - siostra próbowała mnie powstrzymać.
- Przepraszam - powiedziałam smutno - Ale muszę przemyśleć parę spraw. Związanych z Rossem - dodałam.
- Kochasz go prawda? - zapytała Mitchell.
- Tak, ale co z tego? - warknęłam - Jeśli on nic do mnie nie czuję? A jeśli by czół to nawet nie umie tego powiedzieć - po moim monologu usiadłam na brzegu łóżka. Będzie brakowało mi tego pokoju. Ba! tych przyjaciół.
- Wiesz chłopaki to tacy są ... - powiedziała Maia. Wybiła godzina 14. Czas się zbierać.
- Żegnajcie - powiedziałam, przytuliłam się i szybko opuściłam dom ...
~♥~
Na lotnisku czekałam sama. Siostra musiała iść do pracy tak samo jak Ketlyn. Nagle usłyszałam w głośnikach:
Pasażerowie jadący do Denver, proszę przejść do stanowiska 4A. Wylot za 30 minut.
Posmutniałam. Chciałam pogadać jeszcze z Rossem. No ale cóż jak go nie ma to trudno. Miałam już przejść przez barierkę, ale zatrzymał mnie czyiś głos. Odwróciłam się a moim oczom ukazała się sylwetka blondyna.
- Zaczekaj - powiedział. Podeszłam do niego - Jak mogłaś opuścić Miami bez pożegnania? - dodał i nie wytrzymałam i przytuliłam się go :
- A musisz wyjeżdżać? - zapytał.
- Tak muszę coś przemyśleć - odpowiedziałam. - A co? - zapytałam.
- Chodzi mi o to że...ja...cię...ko..ko.. masz tutaj list. - powiedział i wyszedł. Posmutniałam nawet nie umiał opisać swoich uczuć. No trudno, wzięłam walizkę i ruszyłam ku samolotu. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na niego. Żegnaj Miami, żegnaj Ross ... nie wiem czy kiedyś tu wrócę ... - szepnęłam i opuściłam lotnisko ...
Koniec sezonu 1
----------------
hej! Jak sie podoba? Trochę smutne co nie? Ale nie martwcie sie bedzie raura. To zobaczenia ♥
~wasza madzia~